Podróż na Kretę to był strzał w dziesiątkę. Kwintesencja Grecji w jednej wyspie… któż nie pamięta Minotaura – pół człowieka pół byka, króla Minosa 🙂 a poza tym największa Grecka wyspa.
Kreta pokazała nam greckość w każdym centymetrze:) piękne plaże urzekające miasteczka, które mieliśmy okazję zwiedzić, poczuć podczas podróży po wyspie korzystając z komunikacji autobusowej… piękne jest zwiedzanie wraz z lokalsami:) słyszych ludzi, widzisz i wdychasz ich codzienność… czasem jest to kura jadąca na siedzeniu obok a czasem całkiem przyjemna/ przyjemny przedstawiciel młodego greckiego pokolenia 🙂
Chania ujęła nas swoją starówką i cudownym portem. Dusza Krety jak na dłoni, otwarta, gotowa do wchłonięcia przez skórę, nozdrza i serce. W porcie ujmujące kafejki, sklepiki, rybacy i lokalna społeczność.

Stare miasto… właściwie cała Chania jest stara lecz kręte, ciasne, cieniste uliczki tuż przy porcie dają nam wyobrażenie jak Kreta wyglądała przed wiekami:)

Typowe dla śródziemnomorskich planów urbanistycznych wysokie zabudowy i ciasne uliczki pozwalają nam na swobodne upajanie się architekturą nie zważając na palące słońce, które operuje wysoko nad naszymi głowami nie docierając do dna wybrukowanych uliczek 🙂


Gdzie nie spojrzysz tam jesteś w stanie uchwycić aparatem cudowny kadr. Kreta jest wdzięczną modelką:)


Oliwka, oliwki i oliwa 🙂
Drzewa oliwne na każdym skrawku ziemi 🙂 tak zapamiętałem Kretę 🙂 oliwa dodawana do każdej potrawy… a ta oliwa taka dobra… jadaliśmy w małej knajpce w Kato Stalos, która miała swoją oliwę z własnych oliwek z gaju oliwnego tuż za knajpką… PYCHA! no i oczywiście śmiech Oliwki:) Oliwka to moja córeczka – kocha podróże!!!
